Medytacje różańcowe (List do Przyjaciela) - NAWIEDZENIE ŚWIĘTEJ ELŻBIETY
Fot. MDK
Powiem
Ci szczerze, że na miejscu Matki Bożej wcale nie chciałoby mi się ruszać z miejsca. Sytuacja wcale nie jest łatwa. Wytłumaczyć
świętemu Józefowi, co nastąpiło, przygotować się do nowych
wyzwań, droga długa i trudna... Bardzo wzrusza mnie autentyczność,
szczerość i prostota miłości Maryi. To, jak nie zważając na
siebie zostawia wszystko i udaje się służyć krewnej. Nie zawsze
tak potrafię. Mówiąc szczerze, przychodzi mi to z wielkim trudem.
Wolę polegać na sobie, własnych zdolnościach i talentach niż
całkowicie zawierzyć Bogu, niż dać coś z siebie. Patrząc na
dalszy przebieg sceny Nawiedzenia robię się jeszcze bardziej
zawstydzony. Cudowność wydarzeń, wewnętrzne poruszenia przy
spotkaniu. Na czym polega ten paradoks, że u innych dostrzegam z
łatwością Boże Prowadzenie, a u siebie zdaję się być ślepy.
Nie mam wątpliwości, że Pan innych umacnia, a sam czuję się
opuszczony. Dlatego tak bardzo chcę wpatrywać się w Maryję.
Widzieć jej delikatność, gdy posługuje Elżbiecie, gdy poświęca
jej czas na rozmowy, ociera pot z jej czoła... Nie ma w niej
nic z niepokoju, zniecierpliwienia. Tak bardzo skupiona jest na
doczesnej posłudze, a jednocześnie tak szeroko otwarta na Boże
Prowadzenie.
NCWC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz