-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
XV
Księdzu Smithowi z łatwością
przychodziło modlić się za Hotentotów, których nigdy nie
widział, ale wciąż zdarzały się sytuacje, gdy z trudnością
przychodziło mu modlić się za kanonika Bonnyboata, szczególnie
jeśli ten odprawił mszę o siódmej, przyszedł wcześniej od niego
na śniadanie i pierwszy dopadł „Highlandzkiego Herolda”1.
Również tego popołudnia trudno było mu modlić się za swojego
proboszcza, bo kanonik złożył na jego ręce zadanie katechizacji
protestanckiego tragarza na kolei, który pragnął poślubić
katolicką pomywaczkę. Przez ponad pół godziny ksiądz Smith
wkładał młodemu człowiekowi do uszu doktrynę transsubstancjacji
i mówił, jakie to wspaniałe, że nasz Pan postanowił pozostać
wśród nas w ten sposób, a potem, gdy pod koniec zajęć spytał
swojego katechumena, Kto jest fizycznie obecny we mszy, młody
człowiek odpowiedział:
– To jedno wiem z pewnością,
proszę księdza: Maryja Panna, to jasne.
Ksiądz właśnie dochodził
do siebie po doznanym szoku, gdy Brygida, nowa gospodyni, oznajmiła,
że Elvira i Józef chcą spotkać się z nim w rozmównicy.
– Buon giorno,
carissimo padre mio –
przywitała go Elvira, która często mówiła doń po włosku, od
kiedy dowiedziała się, że ksiądz Smith studiował w Rzymie. – E
come sta?
– Sto bene, grazie
– odpowiedział ksiądz, z upodobaniem przysłuchując się jej
cudownemu akcentowi, czystemu tak po włosku, jak po szkocku. – E
tu, come stai?
– Benissimo2
– powiedziała Elvira i dodała: „per
Bacco”, bo
wiedziała, że ten wykrzyknik zawsze księdza rozwesela. – Józef
– nie, przymknij się, Józefie, i pozwól, że ja będę mówić –
Józef sądzi, że gdy dorośnie, chciałby zostać księdzem, i chce
wiedzieć, czy sądzi ksiądz, że jest wystarczająco świątobliwy.
– Per Bacco! –
wykrzyknął ksiądz i roześmiał się głośno z czystej radości,
bo wszystko to było tak pokrzepiające po tym, co tamten okropny
młody człowiek powiedział o faktycznej i realnej obecności
Najświętszej Panienki w Eucharystii.
– Laus Tibi, Christe –
wyśpiewał ksiądz w ciszy swojego serca – chwała Tobie, o
Chryste, bo Ty wzbudzasz coraz to nowych kapłanów i poetów,
aby wyśpiewywali Twoją cześć i chwałę. Kochał Józefa
Scotta nieprzerwanie od dnia, gdy jako czteroletni chłopczyk
podbiegł do niego na ulicy, włożył swoją malutką rączkę w
jego rękę i zapytał: „Proszę księdza, czy możemy się
zaprzyjaźnić?”.
– Ile masz teraz lat,
Józefie? – spytał ksiądz.
– Piętnaście, proszę
księdza – odpowiedział chłopiec.
– No cóż, masz dosyć
sporo czasu, aby to przemyśleć, prawda? – powiedział ksiądz. –
Pamiętaj, że powołanie kapłańskie jest powołaniem ciężkim i
trudnym, i nie należy wstępować na tę drogę życia lekkomyślnie.
Ale jestem pewien, że jeśli za dwa lub trzy lata będziesz miał to
samo usposobienie, istotnie będzie z ciebie bardzo dobry ksiądz. A
ty, Elviro – spytał, bo czuł, że jeśli nie zażartuje,
skompromituje się wybuchając łzami – nie myślisz czasem o tym,
aby zostać zakonnicą?
Elvira z uśmiechem pokręciła
głową.
– Nie, chyba że od czasu do
czasu mogłabym nosić ładne suknie – odparła. – Proszę, niech
mi ksiądz powie: czy zakonnice nigdy nie
wkładają świeckiego ubrania?
– Zakonnice nigdy nie
wkładają świeckiego ubrania, bo ich dusze nigdy nie wkładają
świeckiego ubrania – powiedział ksiądz Smith.
– To nie to, że nie kocham
naszego Pana, ale kocham również ładne ubrania – powiedziała
Elvira. – Tak naprawdę wydaje mi się, że właściwie chcę
zostać aktorką i powodować, że wszyscy mężczyźni będą się
odwracali i wpatrywali we mnie, gdy wejdę do holu hotelu
Carlton-Elite. Niech mi ksiądz powie, czy to z mojej strony bardzo
niegodziwe?
– Znam damę, której pewien
jezuita powiedział, że jej powołanie może polegać na tym, by
była najlepiej ubraną kobietą w każdym pomieszczeniu, do którego
wejdzie, o ile robi to na większą chwałę Boga, więc siedź
cicho – powiedziała Elvira.
– Większość tego, co
robimy, jest w porządku, o ile czynimy to na większą chwałę Bożą
– powiedział ksiądz Smith. Potem, czując, że być może stał
się trochę zbyt moralizatorski, dodał:
– Wygląda na to, że wy
dwoje żyjecie w wielkiej przyjaźni, nieprawdaż?
– Może to dlatego, że
ochrzcił nas ksiądz oboje tego samego dnia – powiedziała Elvira.
Stali przed nim, trzymając się za ręce i wymachując nimi całkiem
bez skrępowania. – Niech nam ksiądz powie: czy dużo płakaliśmy?
– Wiesz, że za nic nie mogę
sobie przypomnieć – powiedział ksiądz Smith. – Widzisz,
chrzczę tak wiele dzieci.
– To musi być to, co jest
tak wspaniałe w życiu kapłana – powiedział Józef. – Całe to
dobro, które nieustannie się czyni.
– Czynić rzeczy Boże od
początku do końca – powiedział ksiądz Smith. – Uczy nas to,
że w oczach Bożych tysiąc lat to jak jeden dzień.
– Więc naprawdę sądzi
ksiądz, że mam powołanie? – spytał Józef.
– Tego jeszcze nie
powiedziałem, prawda? – zaśmiał się ksiądz Smith.
Odeszli tak samo, jak przyszli
– trzymając się za ręce. Ksiądz Smith zastanawiał się przez
chwilę, czy to w porządku, aby chłopiec, który sądzi, że ma
powołanie do kapłaństwa, trzymał za rękę dziewczynę tak ładną
jak Elvira, ale powiedział sobie, że oboje są zbyt młodzi i
niewinni, by zdawać sobie sprawę, że ich przywiązanie stanowi
jakiekolwiek niebezpieczeństwo, i że sam nasz Pan powiedział, iż
jeśli ludzie nie staną się jako dziatki, nie wejdą do Królestwa
Niebieskiego3.
Przez okno widać było po drugiej stronie ulicy ogłoszenia kinowe,
wszystkie dotyczące damy nazwiskiem nazimova4,
lecz ksiądz nie mógł myśleć o tym długo, bo znów ozwał się
dzwonek na plebanii, a Brygida oznajmiła, że w rozmównicy czeka
Angus McNab, aby się z nim spotkać.
Ksiądz Smith od razu
spostrzegł, że coś jest nie w porządku. Młody człowiek był
niechlujny, rozczochrany, a w jego oczach palił się gniewny
ogień.
– Po co ksiądz mi
powiedział nieprawdę? – zaczął bez zwłoki. – Po co
powiedział mi nieprawdę?
Ksiądz powiedział łagodnie,
że obawia się, iż nie rozumie.
– Dobrze ksiądz rozumie, a
jeśli nie, to księdzu wyjaśnię – grzmiał dalej Angus. –
Chce mi ksiądz powiedzieć, że nie przejmowało go, jak mówił mi
w okopach, że ludzie nie będą już bezmyślni w sprawie wojny, gdy
tylko zostanie ona skończona i wygrana? „Świat będzie po wojnie
bardzo wspaniałym miejscem, Angus” – mówił ksiądz. Takie
dokładnie słowa sam ksiądz mi powiedział. Wiem dobrze, bo
dźwięczą mi w uszach bez przerwy, od kiedy je usłyszałem. Otóż
świat wcale nie jest wspaniały. To po prostu wielki, cuchnący,
brudny bajzel, taki jak był wcześniej. Medal za Wyjątkowe Zasługi
– jasne! Te sprawy już ludzi nie obchodzą. „Wojna jest już
definitywnie skończona” – mówią – „i czas, abyście wy,
młodzi ludzie, ustatkowali się i przestali już ględzić na temat
okopów”. Tak, ale to nie oni
byli w okopach; nie
oni
widzieli krew, brud, błoto i syf; to nie oni czuli raniące ich kule
i stal w swoich brzuchach, więc naprawdę łatwo im o tym gadać. I
to nie oni
muszą łazić tam i z powrotem przed budynkiem kina i serią zdjęć
z bogatymi makolągwami, które wsuwają swoje błyszczące drobne
ciałka do automobili i wysuwają je z nich – i wszystko to za
czterdzieści szylingów tygodniowo. I nie zostają wylani z pracy
przez wielkiego tchórzliwego makaroniarza, gdy się żenią i proszą
o dziesięć szylingów podwyżki, a ich własna kochaniutka żonka
mówi im, że nie może z nimi dalej żyć, jeśli nie będą więcej
zarabiać i prędko się za to nie zabiorą. – Gniew opuścił
Angusa, który stał pobekując, siąkając nosem i załamując ręce.
– Proszę księdza, taki jestem nieszczęśliwy – powiedział.
Powoli ksiądz Smith wyciągnął
z Angusa całą historię. Wkrótce po zawarciu małżeństwa Annie
powiedziała mu, że nie da rady związać końca z końcem za dwa
funty na tydzień. Na to Angus poszedł do signora Sarno i poprosił
o podwyżkę, ale signor Sarno powiedział, że czterdzieści
szylingów to wszystko, co może zapłacić potierowi, i że Angus
może albo wziąć to, co jest, albo odejść. Angus ani tego nie
wziął, ani nie odszedł, ale próbował zorganizować wśród
pracowników kina strajk, a signor Sarno dowiedział się o tym i
zwolnił go. Od tego czasu Angus na próżno polował na jakąś
pracę, Annie zaś przy więcej niż jednej okazji groziła, że go
zostawi.
Gdy ksiądz Smith
przygotowywał się do wygłoszenia małego wykładu na temat
tajemnicy cierpienia i duchowych korzyści, jakie można odnieść ze
znoszenia boleści, zastanowił się, czy to jednak nie Annie widział
rok temu z marynarzem. Potem zastanowił się nad tym, jaką korzyść
sam odniósłby z wykładu na temat tajemnicy cierpienia, gdyby
musiał prowadzić życie tak ciężkie jak Angus, gdyby stracił
pracę i miał puszczalską żonę, której nie mógł ufać i
spuszczać jej z oka – zmienił więc taktykę i powiedział, że
osobiście zwróci się do signora Sarno i zorientuje się, czy nie
uda się przekonać go, aby na powrót zatrudnił Angusa.
– Dziękuję, proszę
księdza – powiedział Angus, ściskając obie ręce kapłana. –
I przepraszam za to, co powiedziałem o tym, że mylił się ksiądz
tamtego dnia w okopach, bo to świat jest nie w porządku, a nie
ksiądz.
Lecz signor Sarno – gdy
ksiądz Smith zobaczył się z nim pół godziny później pod
opatrzonym autografem zdjęciem Pauline Frederick5
– był niewzruszony.
– Per Bacco,
czcigodny księże, to, o co ksiądz prosi, jest niemożliwe –
powiedział. – Komunista – tym jest młody McNab. Chce zniszczyć
mój biznes, podburzając innych do strajku. Santa
Madonna, tego nie
będę tolerował. Nie lubię komunistów i nie będę ich
zatrudniał. Są oni ponadto przeciwni naszej świętej religii, jak
powiedział sam Jego Świątobliwość Papież, a także monsignore
O’Duffy w uroczystość Niepokalanego Wyklęcia. A Mussolini,
przywódca mojego tak pięknego kraju, też tak powiedział, per
Bacco. Che
puzza di merda, tutti quei
comunisti6,
wybaczy ksiądz wulgarne słowo, czcigodny księże. Ale Mussolini
wygoni ich wszystkich i mój kraj znów będzie wielki, ach, tak
bardzo, bardzo wielki, zobaczy ksiądz, czcigodny księże.
– To nie od krajów chcemy,
żeby były wielkie, ale od poszczególnych ludzi – powiedział
uprzejmie ksiądz Smith. – Mają być wielcy taką wielkością,
jakiej chce od nich nasz Pan; ich wielkość ma polegać nie na
trąbkach, sztandarach, działach i okrętach wojennych, ale na
hojności, bezinteresowności i pokorze. A pan, signor Sarno, byłby
naprawdę wielki, gdyby zatrudnił pan na powrót Angusa McNaba.
Myślę, że mogę panu obiecać, że nie będzie już więcej taki
głupi. I proszę pamiętać, że naprawdę mężnie walczył na
wojnie.
– Tak samo jak miliony
innych młodych ludzi, ale nie mogą się spodziewać, że na zawsze
będą bohaterami – powiedział signor Sarno. – A zachowywanie
dyscypliny to nie mniejsze bohaterstwo niż stawanie w obliczu kul,
jak powiedział ten wielki przywódca mojego kraju, Benito Mussolini,
a nie da się utrzymać dyscypliny, jeśli nie karze się tych,
którzy przeciw niej występują. Nie, czcigodny księże,
niezmiernie żałuję, ale nie będę w stanie zrobić tego, o co
ksiądz prosi. Współczuję Angusowi McNabowi, ale jeśli szuka
zatrudnienia, będzie musiał poszukać go gdzie indziej.
Gdy ksiądz Smith wyszedł z
kina, zdejmowano właśnie ogłoszenie o Nazimovej, a zawieszano o
psie zwanym Rin-Tin-Tin7,
bo następnego dnia był czwartek, a wtedy zmieniał się program;
ksiądz jednak tego nie zauważył, był bowiem zbyt zajęty
modleniem się o to, aby Angus znalazł inną pracę.
2
Buon giorno... (wł.)
– „Dzień dobry, kochany ojcze. Jak się ksiądz miewa?”;
„Bardzo dobrze, dziękuję. A ty, jak się masz?”; „Wspaniale”.
4
Alla Nazimova (właśc. Mariam Edez Adelaida Jakowlewna Leventon)
(1879–1945) – rosyjska aktorka teatralna i filmowa; zrobiła
karierę w USA.
7
Rin-Tin-Tin (1918–1932) – owczarek niemiecki, jeden z pierwszych
i najsłynniejszych psów występujących w filmach.
Tłumaczenie: Łukasz Makowski
Projekty okładek: Sztukmistrz
(górna z wykorzystaniem zdjęcia
autorstwa Jana Wincentego F.)
-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz