W tekście pt. Drogie narzędzie Mike Gogulski kieruje oskarżenie o współudział w tworzeniu niesprawiedliwego systemu etatystycznego pod adresem wszystkich dokładających doń jakąkolwiek cząstkę.
Czy dostrzegamy jednak różnicę między bardziej bezpośrednim sprawcą istnienia systemu a tym, który - starając się uczciwie i sumiennie spełniać w danych okolicznościach powierzone sobie obowiązki - przyczynia się do podtrzymywania go w istnieniu w sposób nieporównywalnie mniejszy?
Mimo wszystko - inna odpowiedzialność za zrzucenie bomb na niewinnych obciąża mechanika utrzymującego w sprawności bombowiec, inna - wydającego rozkaz, inna - człowieka wciskającego guzik bezpośrednio powodujący zrzucenie bomb.
Różnica dotyczy w szczególności kobiet. Z natury rzeczy większość z nich raczej dokładnie wykona powierzoną sobie pracę - zamiast walczyć o zmianę systemu jako całości. Będą się piekliły, wskazywały na jego "niedoskonałości" - choć należałoby je nazwać wprost: wpisaną weń niesprawiedliwością - ale w jego ramach spełnią wyznaczone obowiązki.
Płynie stąd przypuszczenie, że cały koncept zmuszania większości kobiet do pracy zarobkowej na cudze potrzeby stanowi istotny element dążeń pewnej grupy mężczyzn - której zależy na kontrolowaniu i trzymaniu pod butem jednostek, rodzin i całych społeczeństw.
Oczywiste, że istotnym krokiem w kierunku stępienia systemowi kłów i pazurów jest stronienie od zatrudniania się w tzw. sektorze państwowym - samozatrudnienie, wyłącznie dobrowolna współpraca, wspieranie dobrowolnie finansowanych lokalnych inicjatyw - z pewnością zaś wyjątkowo naganna moralnie jest "praca" polegająca na fizycznym egzekwowaniu przepisów narzucanych przez funkcjonariuszy państwowych.
Jednocześnie warto pamiętać, że zasadniczo to do mężczyzn należy troska i walka o całościową zmianę świata w kierunku zgodnym z powołaniem każdego człowieka - i baczenie na to, by pamiętać, iż staramy się nie o trochę znośniejsze warunki niewoli, ale o zdrowe zasady.
Łukasz Kowalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz