Bruce Marshall "Chwała córki królewskiej" (16)

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------




XVI

W uroczystość świętego Andrzeja w 1924 roku, gdy ksiądz Smith poszedł odmówić modlitwy w katedrze świętego Idziego, Angus wciąż nie znalazł stałego zatrudnienia i zarabiał na życie najlepiej jak potrafił, zachwalając na ulicy sznurowadła oraz zapałki i sprzedając ołówki od biura do biura. Oczywiście, jego czerwono-niebieska wstęga Medalu za Wyjątkowe Zasługi trochę pomagała, ale nie tyle, ile powinna, ponieważ ludzie interesu mówili teraz, że Wielka Brytania popełniła podczas wojny tylko jeden błąd, a polegał on na tym, że walczyła po niewłaściwej stronie, a zresztą dla żołnierzy wojna nie była taka zła, jak niektórzy z nich starali się to przedstawiać. W kraju nie było żadnych oznak religijnego odrodzenia, ale duchowieństwo wszystkich denominacji nie zdawało się już tym martwić; zamiast tego potępiało wojnę jako zbrodnię, zdradę i tchórzostwo, więc najpewniej nielogicznym było spodziewać się, że wyniknie z niej jakieś dobro. Na londyńskim West Endzie1 Edna Best oraz panna Tatullah Bankhead2 stawały się najbardziej nowoczesne, gdy wspólnie upijały się, zalewały w trupa lub lekko wstawiały w Upadłych aniołach3, sztuce młodego człowieka nazwiskiem Noël Coward4, którego dwa inne dramaty również grano w tym samym czasie, i który sam także był aktorem, a ponadto potrafił całkiem ślicznie grać na pianinie. Starszy człowiek nazwiskiem George Bernard Shaw5 także miał na afiszu sztukę, zwaną Święta Joanna, a w niej wspaniałą przemowę o niebezpieczeństwie herezji, lecz ludzie, którzy mieli nosa, zaczynali szeptać, że nie dorastał panu Aldousowi Huxleyowi6 nawet do pięt, które były doprawdy oświecone. Wieczna nimfa7 spędzała panu Augustynowi Birrellowi8 sen z powiek, a wszędzie wokół rosły Zielone kapelusze9. Jeśli chodzi o politykę, do władzy doszedł pan Ramsay MacDonald10, ale signor Sarno nadal dwa razy w tygodniu zmieniał ogłoszenia na zewnątrz swojego kina, tylko że damy, które pojawiały się w epokowego znaczenia szałowych „kawałkach życia”11, nazywały się teraz: panna Gloria Swanson, panna Lilian Gish oraz panna Pola Negri, wielki wspaniały świat wypuszczał zaś dzieła panów Williama Gerhardiego oraz Beverleya Nicholsa12, bo również dla nich znajdowało się miejsce, a człowiek robił się już dość znużony Chestertonem, Bellokiem, Wellsem i Galsworthym13, choć nawet maklerzy wiedzieli, że ich dzieła to literatura, bo tak bardzo nie lubili ich czytać.
Tego roku, gdy ksiądz Smith wyszedł z katedry świętego Idziego po odmówieniu modlitw, nie zastał w kruchcie stojącego pastora, lecz zamiast niego wymalowaną na złoto młodą damę w niebieskiej plisowanej kiecce. Przyjrzała mu się z zaciekawieniem, gdy się zbliżał, i z kiecką rozwianą wokół ślicznych nóg, zapytała:
Proszę mi powiedzieć – zapytała – czy ta bardzo stara historia spotyka się obecnie z dużym oddźwiękiem? Nie pytam z czczej ciekawości, ale z powodu zawodowego zainteresowania. Widzi pan, jestem powieściopisarką i muszę zaspokoić oczekiwania moich odbiorców.
No cóż, panno... – zaczął ksiądz.
Panna Dana Agdala, autorka Nagich i bezwstydnych, dwanaście tysięcy egzemplarzy tutaj i dwadzieścia tysięcy w Ameryce, ale pewnie mnie pan nie czytał.
No cóż, panno Agdala, jeśli pod określeniem „oddźwięk tej bardzo starej historii” rozumie panienka odpowiadanie na łaskę uświęcającą, powiedziałbym, że świat nie jest ani lepszy, ani gorszy niż był – powiedział ksiądz Smith. – Widzi panienka, jestem księdzem katolickim...
Panna Agdala wpatrzyła się weń z otwartymi ustami i zachwytem.
Ksiądz katolicki! – wykrzyknęła. – Ależ to po prostu kapitalne. Latami umierałam z pragnienia, aby spotkać katolickiego księdza, ale zdaje się, że jakoś nigdy żaden nie pojawia się na imprezach, na które chodzę. Mam takie krocie, krocie pytań, które chcę zadać, że nie wiem, czy kiedykolwiek starczy mi czasu.
Może jeśli zechce panienka towarzyszyć mi przez kawałek drogi – zasugerował ksiądz. – Obawiam się, że muszę wracać na plebanię.
To będzie aż zbyt wdechowe – powiedziała panna Agdala. – Lubię słowo „wdechowe”, a ksiądz? Takie niegrzeczne słówko. A więc pierwsze pytanie, jakie chcę księdzu zadać, brzmi: czy naprawdę ksiądz w to wszystko wierzy i, jeśli tak, to czemu?
Proszę mi wybaczyć – powiedział ksiądz Smith, krocząc ciężko obok jej łopoczącej kiecki. – Czy wierzę w co wszystko?
We wszystkie te androny o chrzcie, czystości i dziewiczym narodzeniu. Mój drogi człowieku, to przeciw całej współczesnej nauce i wiedzy położniczej.
– Moja droga młoda kobieto – odpowiedział ksiądz Smith, starając się, by jego głos nie drżał – moja droga młoda kobieto, wierzę w te androny o chrzcie, czystości i dziewiczym narodzeniu z tego samego powodu, dla którego wierzy w nie każdy inny katolik na świecie: ponieważ Bóg objawił je jako fakty i nie wierzyć w nie równałoby się mówieniu Bogu, że jest kłamcą. A wierzę w nie na najprostszy ze wszech sposobów: po pierwsze – ze względu na posłuszeństwo, ponieważ Bóg każe nam wierzyć w te prawdy; a po drugie – ze względu na logikę, bo sam rozsądek podpowiada nam, że Ten, który umieścił na firmamencie gwiazdy, wprawił w ruch planety i spowodował, że następuje przypływ i odpływ, może przekroczyć granice, które sam wyznaczył ich ruchom. To z pewnością Temu, który wyciosał niebo, wolno ustalać własne zasady, na jakich do niego przyjmuje; podobnie jak Temu, który utworzył matematykę prokreacji i rozmnażania, wolno ominąć pierwszy jej etap, jeśli tego chce. I taki Bóg, który uczynił coś tak wielkiego, stwarzając kwiaty, drzewa i ogony kociąt, z pewnością może dać nam w Eucharystii swoje własne Ciało do jedzenia i swoją własną Krew do picia. Bo cud istnienia zasad funkcjonowania świata jest tak samo cudem, jak cud zawieszenia tych zasad. Jest tak samo cudem, że pani płaszcz wisi tam, gdzie powiesiła go pani zeszłego wieczoru, jak cudem byłoby, gdyby odleciał na Syberię; w obydwu tych sytuacjach potrzebne jest Boże działanie: w postaci zachowania istniejącego stanu rzeczy lub przeniesienia przedmiotu. A jeśli chodzi o czystość, droga młoda damo – to również jest sprawa Boża, bo to Jego decyzją dzieci przychodzą na świat w taki sposób, jak przychodzą, nie zaś jak stokrotki albo jaskry.
Mój drogi księże, stanowi ksiądz doprawdy idealny przypadek sublimacji14 – powiedziała panna Agdala. – Zmory Freuda i upiory Junga15! Ale co sam ksiądz robi w sprawie seksu? Jak udaje się księdzu żyć bez nas?
To prawdopodobnie najłatwiejsza część życia duchownego – odpowiedział ksiądz Smith. – Po pierwsze, dotykając codziennie rąbka Chrystusowej szaty, księża nie patrzą na te sprawy tak samo jak inni mężczyźni; a po ostatnie: kobiece ciała rzadko są idealne: szybko się starzeją i stają obwisłe, kontemplowanie ich, nawet w najlepszej ich formie, jest zaś zawsze słabym i nudnym substytutem kroczenia z Bogiem jako przyjacielem w Jego Domu; ponadto kobiety czynią się jeszcze mniej atrakcyjne niż są poprzez smarowanie, pacykowanie i malowanie się do tego stopnia, że nie są w stanie jeść ani pić bez zostawiania rdzawych oznak swojej piękności na filiżankach i serwetkach. Zastanawiam się czasem, panno Agdala, co zrobiłaby modna młoda kobieta, gdyby po przebudzeniu zorientowała się, że w przeciągu jednej nocy jej wargi trwale zmieniły swój kolor na ten, na który je pomalowała. W każdym razie, gdybym był papieżem, sądzę, że umieściłbym zalecenie malowania się w encyklice, ponieważ czyni ono kobiety tak nieatrakcyjnymi jak zmurszałe sztachety. Ale najpewniej najlepsze antidotum dla księży szukających towarzystwa takich kobiet, stanowią ich rozmowy, ponieważ nieodmiennie są niepoważne, głupie i nudne. – Mówił z takim gniewem, że czuł, iż naprawdę myśli to, co mówi.
To, co ksiądz przed chwilą powiedział, dowodzi tego, co zawsze utrzymywałam: że religia to tylko substytut seksu – powiedziała panna Agdala.
Nadal wolę wierzyć, że to seks jest substytutem religii i że młodzieniec, który dzwoni do drzwi burdelu, nieświadomie szuka Boga – powiedział ksiądz Smith.
Jeśli mi ksiądz nie wierzy, niech ksiądz przeczyta D.H. Lawrence’a16 – powiedziała panna Agdala. – Niech ksiądz przeczyta któregokolwiek ze współczesnych. Nie ma sensu walczyć przeciw naturze. Ludzie muszą postępować zgodnie z tym, co dyktuje im ich chemia. Osobiście jestem warietystką17. – Mówiąc to, przewróciła oczami i zakołysała lędźwiami. – Mogę też powiedzieć księdzu raz na zawsze, że nie wierzę w zahamowania.
Tylko w wyuzdania, o to chodzi? – zapytał ksiądz Smith, wciąż z trudem powstrzymując wściekłość i ból swojej duszy przed złamaniem jego głosu. – Otóż, pozwoli panienka, że powiem jej, iż Chrystus przyszedł na ten świat dokładnie w tym celu, aby nauczyć ludzi jak walczyć z owymi chemiami, jeśli musi je panienka tak nazywać, pożądliwości i miłości własnej. Przez wszystkie wieki Kościół Boży pracował i modlił się w tym jednym celu: aby skłonić ludzi do posłuszeństwa Chrystusowi; misją Kościoła jest, zawsze było i zawsze będzie olbrzymi wysiłek dla małego wysiłku: aby gromić ludzi, straszyć ich, nawracać i błagać, usiłując skłonić do odpowiadania na łaskę uświęcającą. Jeśli panienka chce, niech nazywa praktykowanie takiej karności zahamowaniem. W takim przypadku mamy do czynienia nie z jednym hamulcem, ale z wieloma, bo Chrystus wezwał ludzi do powstrzymywania się od morderstw i kradzieży tak samo jak od nieczystości. Jednakże Kościół katolicki ma dla tego posłuszeństwa inną nazwę, bo to ten rodzaj dyscypliny daje nam świętych.
Ale któryż mieszkaniec ziemi chce w dzisiejszych czasach zostać świętym? – spytała panna Agdala.
Nie chodzi o to, czego my chcemy, ale czego chce Bóg – powiedział ksiądz Smith. Wiedział, że gdzieś w jego umyśle leży mądrzejsza odpowiedź, lecz był tak rozgniewany, iż nie umiał sprawić, aby przyszła mu na usta. – Bóg chce, abyśmy chcieli być świętymi – powiedział.
Mój drogi panie, jest pan masochistą, oto czym pan jest – powiedziała panna Agdala. – Podobnie jak trzy czwarte pozostałej ludzkości, jest ksiądz przekonany, że czyn musi być zły, jeśli niesie przyjemność, i że cnota polega na sprawianiu sobie udręki. Pogaństwo to jedyna prawdziwa filozofia; beztroskie bieganie z gołymi lędźwiami po złotych piaskach czasu, dawanie upustu chuci z pięknymi nimfami na leśnych polanach, bo człowiek staje się czysty tylko wtedy, gdy staje się nieczysty – wtedy i tylko wtedy zostaje oczyszczony ze swoich hormonów.
Gada panienka mnóstwo bredni, nieprawdaż? – powiedział ksiądz Smith.
Cieszy mnie, jeśli ludzie uznają mnie za głupią dla Pana18 – odrzekła panna Agdala. – A jednak to nie ja jestem głupia, ale ksiądz, bo wciąż wierzy w obalony mit chrześcijaństwa. Niech poczyta ksiądz Bertranda Russella, jeśli mi nie wierzy, niech poczyta ksiądz Lyttona Stracheya; niech poczyta ksiądz Sinclaira Lewisa19; my, współcześni pisarze, obaliliśmy stare mity.
Najpewniej nie przeczytała panienka swoich współczesnych w tak inteligentny sposób, jak sobie panienka wyobraża – powiedział ksiądz Smith, żałując, że jego święta religia zabrania mu uderzyć młodą kobietę w twarz. – Powiem panience, dlaczego. Istnieją dwa rodzaje agnostyków: ci, którym jest przykro, że nie potrafią uwierzyć w chrześcijańskie objawienie, bo zdają sobie sprawę zarówno z jego piękna, jak i słuszności, oraz ci, którzy są zadowoleni z tego, że nie mają obowiązku w nie wierzyć, bo mogą mordować, kraść, uciskać innych i dawać upust chuci bez obawy o karę po śmierci. Wydaje mi się, że większość godnych uwagi współczesnych pisarzy należy do tej pierwszej kategorii. Kiedy Lytton Strachey pisał o niedoskonałościach charakterów kardynała Manninga, Florence Nightingale, generała Gordona i królowej Wiktorii20, jestem gotów uwierzyć, iż powodował nim motyw nie mniej szlachetny niż pragnienie bezstronnego przedstawienia prawdy. Pomylił się jednak co do dwóch rzeczy. Jako człowiek inteligentny powinien wiedzieć, że zaskakujące jest nie to, iż kardynał Manning niekiedy ulegał swojej ambicji i działał bez skrupułów, ale to, że człowiek pełen ambicji i pozbawiony skrupułów stał się kimś takim jak kardynał Manning. Bardziej zdumiewającym dowodem Bożej łaski jest bowiem to, że grzesznik podnosi się z upadku i praktykuje cnotę niż rzekomym dowodem na nieuniknione zwycięstwo diabła miałoby być to, że cnotliwy człowiek na chwilę lub dwie upadnie w grzech. Drugą rzeczą, którą powinien był wiedzieć, jest to, że proces demitologizacji, podejmowany z jakkolwiek wzniosłych motywów, ostatecznie stanowi dla społeczeństwa zagrożenie. Dzieje się tak dlatego, że większość czytelników jest tak głupia, iż nie dostrzega zamierzonego przez autora moralnego celu, polegającego na poznaniu i ujawnieniu prawdy, ale dochodzi do przekonania, iż nikim na całym świecie nie powoduje bezinteresowna miłość do Boga albo ludzkości, ale że nawet najlepsi ludzie są świadomie lub nieświadomie przekupni i egoistyczni, i że oni – czytelnicy – będą gorzej niż głupi, jeśli sami też nie staną się przekupni i egoistyczni. Weźmy na przykład pana Noëla Cowarda, którego sztuki zdają się tak szokować ludzi, że płacą mu fortunę. Jestem zupełnie pewien, że sam ów młody człowiek stoi po stronie aniołów i że jego sztuki są pisane jako kazania, lecz wcale nie jestem przekonany, że to właśnie w tym duchu publika entuzjastycznie je oklaskuje.
Może ksiądz mówić, co chce, ale chrześcijaństwo już się przeżyło i stało bezużyteczne – powiedziała panna Agdala, zatrzymując się przed hotelem Carlton-Elite i rozstawiając szeroko swoje jedwabne nogi na tle marmurowych stopni. Hotel, opatrzony oknami niczym rzędami fotografii w albumie, rozciągał się, rozciągał i rozciągał.
Jest wręcz przeciwnie: chrześcijaństwa nawet nie zaczęto pożytecznie wykorzystywać i wątpię, czy kiedykolwiek to nastąpi, ponieważ Bóg nigdy nie obiecywał, że tak się stanie – powiedział ksiądz Smith.
Komunizm to jedyna filozofia, która zbawi świat – powiedziała panna Agdala. – Czy wspominałam księdzu, że jestem komunistką?
Ksiądz Smith chciał ją spytać, czy oddaje wszystkie swoje tantiemy biednym, ale nie zrobił tego, bo czuł, iż byłoby to zbyt nieuprzejme, bo praktykująca komunistka nigdy nie mogłaby pozwolić sobie na zatrzymanie się w Carlton-Elite, gdzie Oktet Olivera Ogilviego z Ohio grał dla jaśnie państwa Yes, We Have No Bananas21. Zamiast więc pytać, uchylił kapelusza i zostawił ją z wiatrem rozwiewającym kieckę wokół jej kolan.
Na skraju zatęchłego slumsu na terenie parafii prokatedralnej natknął się na monsignore O’Duffy’ego, stojącego przed apteką i nadmuchującego balony dla gromadki hałaśliwych uliczników. Prałat zdawał się bawić setnie, bo gdy nadmuchał już balony, nauczył dzieci piosenki, którą sam wyśpiewał w ich kierunku, wystukując rękami rytm i rycząc z werwą:

I wish I was a bobby,
A big, fat bobby.
I’d wash my mither’s lobby
Wi’ washing sody22.

Rozmawiałem właśnie z wysoce antypatyczną młodą kobietą – powiedział ksiądz Smith prałatowi, razem z nim machając dzieciom rękami na pożegnanie. – Jest powieściopisarką i wyobraża sobie, że odkryła tajemnicę wszechświata, która polega na tym, że nie ma absolutnie żadnej tajemnicy. To najgorsze w tych wszystkich współczesnych – nie mają poczucia tajemnicy. Owóż Donne i Blake23...
Ano – powiedział prałat – dajcie mi starego dobrego Sextona – to jest coś.

1 West End – określenie grupy kilkudziesięciu teatrów w centralnym Londynie.
2 Edna Best (1900–1974) – brytyjska aktorka teatralna i filmowa; Tatullah Bankhead (1902–1968) – amerykańska aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna. 
3 Angielska premiera Upadłych aniołów miała miejsce w roku 1925.
4 Noël Coward (1889–1973) − brytyjski reżyser teatralny, dramaturg, scenarzysta filmowy i aktor; autor niejednego skandalizującego przedstawienia.
5 George Bernard Shaw (1856–1950) – irlandzki dramaturg i prozaik, socjalista i gorący zwolennik eugeniki.
6 Aldous Huxley (1894–1963) – angielski powieściopisarz, nowelista, eseista, poeta; autor wydanego w 1932 roku Nowego wspaniałego świata.
7 Wieczna nimfa – powieść Margaret Kennedy z 1924 roku, zaadaptowana na przedstawienie teatralne oraz wielokrotnie ekranizowana.
8 Augustine Birrell (1850–1933) – brytyjski prawnik, polityk i pisarz; jako polityk utrzymywał dobre stosunki zarówno z katolikami, jak protestantami.
9 Zielony kapelusz – powieść Michaela Arlena z 1924 roku.
10 Ramsay MacDonald (1866–1937) – brytyjski polityk, premier Wielkiej Brytanii w latach: 1924, 1929–1935.
11 Tzn. filmach pokazujących prawdę o życiu.
12 Gloria Swanson (właśc. Gloria May Josephine Svensson) (1899–1983) – amerykańska aktorka, jedna z najwybitniejszych gwiazd w historii kina niemego; Lilian Gish (właśc. Lilliana Diana de Guiche) (1893–1993) – aktorka zwana Pierwszą Damą Amerykańskiego Kina; Pola Negri (właśc. Barbara Apolonia Chałupiec) (1897–1987) – polska aktorka teatralna i filmowa, międzynarodowa gwiazda kina niemego; William Gerhardie (1895–1977) – brytyjski powieścio- i dramatopisarz; Beverley Nichols (1898–1983) – brytyjski pisarz, dziennikarz, kompozytor i mówca.
13 Gilbert Keith Chesterton (1874–1936) – angielski pisarz, poeta, filozof, dramaturg, dziennikarz, orator, krytyk literacki, biograf – wybitny apologeta religii katolickiej.
14 Sublimacja (inaczej: przemieszczenie) – termin wywodzący się z psychologii psychoanalitycznej; oznacza skierowanie energii popędu seksualnego, którego nie można zrealizować (ze względu na respektowane przez jednostkę zakazy lub z obawy przed ewentualnymi sankcjami społecznymi), na inny cel (przedmiot, osobę, działanie), aprobowany społecznie.
15 Sigmund Freud (1856–1939) – austriacki lekarz neurolog i psychiatra, twórca psychoanalizy; Carl Gustav Jung (1875–1961) – szwajcarski psychiatra i psycholog.
16 David Herbert Lawrence (1885–1930) – angielski pisarz uchodzący za skandalistę.
17 Czyli nieuznającą norm i obyczajów zwolenniczką maksymalnej różnorodności.
18 Greckiego bożka.
19 Bertrand Russell (1872–1970) – brytyjski filozof, logik, matematyk, działacz społeczny i pisarz; Lytton Strachey (1880–1932) – angielski pisarz i krytyk; Sinclair Lewis (1885–1951) – amerykański powieściopisarz, autor opowiadań i dramaturg.
20 Henry Edward kardynał Manning (1808–1892) – angielski duchowny katolicki, arcybiskup Westminsteru, konwertyta z anglikanizmu; Florence Nightingale (1820–1910) – angielska pielęgniarka, statystyk, działaczka społeczna i publicystka, uważana za twórczynię nowoczesnego pielęgniarstwa; Charles Gordon, Gordon Pasza (1833–1885) – brytyjski generał i administrator kolonialny; Wiktoria (1819–1901) panowała jako królowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii przez sześćdziesiąt trzy lata.
21 Yes, We Have No Bananas (ang.) – Tak, nie mamy bananów; amerykańska piosenka rewiowa.
22 I wish I was a bobby... (ang.) – „Policjantem chciałbym być / Policjantem dużym, grubym. / Hol mej mamy mógłbym myć / Węglanem sodu”.
23 John Donne (1572–1631) – czołowy poeta i anglikański kaznodzieja, który porzucił wiarę katolicką; William Blake (1757–1827) – angielski poeta, pisarz, rytownik, malarz i drukarz.



Tłumaczenie: Łukasz Makowski
Projekty okładek: Sztukmistrz
(górna z wykorzystaniem zdjęcia
autorstwa Jana Wincentego F.)

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz