W dyskusji na temat tego, czy wolno mordować nienarodzonych ludzi, z tzw. strony pro-life słyszy się niejednokrotnie taki przykład: "Czy polecałbyś aborcję w sytuacji, gdy matka jest chora na [wpisać poważną chorobę], ojciec takoż, ich poprzednie dzieci zmarły w niemowlęctwie [lub "są głuche", "ślepe" etc.]?". Pytający oczekuje odpowiedzi "Tak". Po czym konkluduje: "Zabiłbyś Beethovena [albo Mozarta albo innego wielkiego artystę]".
Ale czy zakaz niesprawiedliwego zabijania zmieniłby się choć o jotę, gdyby nawet wszystkie dzieci, których zamordowanie ich rodzice rozważają, miały urodzić się ślepe, głuche i z gruźlicą?
Ergo: Argument nadaje się do... "Tu Maciej chleb włożył do zupy"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz