...cała reszta państwowego gmachu niesprawiedliwej przemocy i grabieży wali się w mgnieniu oka.
Któż dobrowolnie płaciłby podatki, gdyby za ich niepłacenie nic mu nie groziło?
QED.
To, oczywiście, koszmar państwowców, wśród nich tych, którzy opowiadają się za "państwem-minimum" (co to jest? nikt nie podaje precyzyjnej definicji); oni chcieliby właśnie silnych i dobrze opłacanych egzekutorów oraz "niewielkiej liczby innych urzędników" (co to jest? nikt nie podaje precyzyjnej definicji). Zdają się nie rozumieć, że ci "inni urzędnicy" wyrastają jak łby hydry na ramionach policji, sądów, agentów - słowem: uzbrojonych funkcjonariuszy przeznaczonych do wymuszania posłuszeństwa.
Gdy aparat niesprawiedliwego przymusu zanika i znika, jednocześnie wszystko inne idzie już "samo".
Konserwatywny liberalizm, czyli u bram piekła
Takie postawienie sprawy oburza, rzecz jasna, tzw. "konserwatywnych liberałów". Są oni bowiem w zamyśle zamordystami, wiernymi zawołaniu Stefana Kisielewskiego: "Wziąć za pysk i wprowadzić liberalizm". Powołując się na słowa najwybitniejszego obecnie polskiego filozofa wolnościowego, Jakuba Bożydara Wiśniewskiego:
Należy zawsze mieć się na baczności przed frazą "ludziom trzeba dać". Niezależnie od tego, czy kończy się ona wezwaniem do dania im chleba i igrzysk, czy wezwaniem do dania im wolności i świętego spokoju. Wynika to z tego, że składnia owej frazy wprost sugeruje - nawet jeśli jej bezosobowa forma próbuje to zamaskować - iż wypowiadana jest ona z pozycji jakiegoś podmiotu nadludzkiego, który ma prawo decydować o życiu, wolności i własności innych.
Tymczasem nikt nie ma prawa wypowiadać się z tego rodzaju pozycji, nikt nie ma prawa podejmować (bez cudzej zgody) tego rodzaju decyzji i nikt nie ma prawa wynosić się na tego rodzaju nadludzki piedestał. Nawet jeśli miałby wypowiadać z owego piedestału opinie względne rozsądne - trzeba zawsze zachowywać świadomość, że nikt nie ma prawa "dawać ludziom wolności", każdy ma za to prawo (i moralny obowiązek) przypominać ludziom, że wolność jest im dana z natury, a przez wszelkie samozwańcze nadludzkie podmioty może ona im być jedynie odebrana. Kto widzi sprawy inaczej, ten już jest mentalnie zniewolony, a kto je w ten sposób opisuje, ten owo zniewolenie - często nieświadomie - utrwala.
Fakt, że czołowy publicysta ruchu koliberalnego przystąpił ostatnio do bezpardonowego ataku na idee wolnościowe, świadczy na rzecz tezy, iż koncepcje owe ugruntowują się coraz mocniej w dyskursie publicznym. Szczerze liczymy na to, że dalej wszystko potoczy się zgodnie ze scenariuszem: Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. W końcu wygrywasz.
Praktyka
Śmie który z was, mając sprawę przeciw drugiemu, sądzić się przed niesprawiedliwymi, a nie przed świętymi?
2 Azaż nie wiecie, iż święci będą ten świat sądzić? A jeźli od was świat sądzon będzie, nie godniżeście sądzić rzeczy najmniejszych?
3 Nie wiecie, iż Anioły sądzić będziemy? jako daleko więcéj rzeczy świeckie?
4 Jeźli tedy będziecie mieć sądy świeckie, którzy są wzgardzeni w kościele, tych wysadźcie na sądzenie.
5 Mówię ku wstydowi waszemu. Także niemasz między wami mądrego żadnego, któryby mógł rozsądzić między bracią swoją?
6 Ale się brat z bratem prawuje, i to przed niewiernymi?
~ pisze święty Paweł (Kor 6, 1-6)
Jeśli potraktujemy jego słowa poważnie, okazuje się, że dla sądów państwowych istnieje
NATURALNA KONKURENCJA
W starciu z skupiającą funkcjonariuszy państwowych machiną wielkim sprzymierzeńcem mogłyby okazać się sądy kościelne - gdyby postarały się o to, aby traktowano je poważnie, a nie jak maszynki do wydawania zaświadczeń o nieważności małżeństwa.
Znakiem normalności będzie dla nas to:
- katolicy rozstrzygają spory między sobą przed trybunałem ortodoksyjnego biskupa
- ignorujemy funkcjonariuszy państwowych; mamy naszych własnych, katolickich, prywatnych stróży porządku, notariuszy, arbitrów, rozjemców
- naszą własną katolicką armię
- wolny dostęp do broni palnej
Brzmi jak marzenie?
Nie, to tylko na dobry początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz