"Diakon musi zostać księdzem"

Nieprawda.

"Nie ma innej drogi". Jest. Polega na niewyświęcaniu go na kapłana.

Zbyt wielu diakonom pozwala się dziś poczuć zbyt pewnie. Podobno po otrzymaniu tych święceń wyższych wielu z nich przewraca się w głowach. Zyskują poczucie, że wszystko "przyklepane". Przestają chodzić na zajęcia. Lekceważą wszystkich i wszystko. Cóż z nich będą za księża?
Ale czemuż się dziwić, skoro z chwilą uzyskania diakonatu zyskują przeświadczenie, że zostaną konsekrowani właściwie z automatu, wiedząc dokładnie dzień i godzinę?

Słyszałem niegdyś o praktyce wypuszczania kleryków (a może subdiakonów albo już diakonów) "w świat" na rok przed przewidzianymi święceniami kapłańskimi. Po pięciu latach seminarium człowiek wracał na rok "na świat". Badano, czy wróci "do świata", czy już dla niego umarł. Może i obecnie należałoby tę praktykę stosować?

Lepiejci bowiem bez święceń kapłańskich wniść do żywota, niźli będąc dziadowskim wiecznym kapłanem być wrzucony do piekła ognistego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz