– Cóż
za osobliwy z księdza człowiek – powiedziała. – Dlaczego nie
dowierza ksiądz tej historii?
– Nie
dowierzam tej historii, ponieważ nie ma ona nic wspólnego z
historią – odparł ksiądz Brown. – Każdemu, kto wie chociaż
trochę o średniowieczu, cała ta historyjka wyda się równie
prawdopodobna, jak opowiastka o Gladstonie proponującym królowej
Wiktorii cygaro. Ale czy ktokolwiek wie cokolwiek o średniowieczu?
Czy wie pani, czym była gildia? Czy słyszała pani kiedykolwiek o
salvo managio suo? Czy wie pani kim byli Servi Regis?
– Nie,
oczywiście że nie wiem – odpowiedziała dama, dość gniewnie. –
Jak wiele łacińskich słów!
– Oczywiście,
że nie – odpowiedział ksiądz Brown. – Gdyby chodziło o ciało
Tutenhamona albo gromadę wysuszonych Afrykanów, których ciała
zachowały się, Bóg wie czemu, na drugim końcu świata; gdyby
chodziło o Babilonię albo Chiny; gdyby chodziło o rasę tak
odległą i tajemniczą jak człowiek z księżyca, wasze gazety
opowiedziałyby wam o nich wszystko, aż po szczegóły dotyczące
ostatnio odkrytych szczoteczki do zębów lub spinki do kołnierza.
Lecz ludzie, którzy zbudowali wasze własne parafialne kościoły i
nadali nazwy waszym miastom, zawodom, drogom, po których chodzicie –
wiedza o nich nigdy do was nie dotarła. Nie twierdzę, że sam wiem
wiele, lecz wystarczająco dużo, by stwierdzić, iż ta historyjka
to stek bredni od początku do końca. Lichwiarzom nie wolno było
odbierać zadłużonym u nich ludziom narzędzi ich pracy i przejmować ich
zakładów. Niezmiernie mało prawdopodobne, aby gildie nie uratowały
człowieka od całkowitej ruiny, szczególnie gdyby został
zrujnowany przez żyda. Żyjący w średniowieczu ludzie mieli swoje
przywary i biedy; czasem torturowali i palili innych. Ale koncepcja
człowieka, który jest w świecie sam – pozbawiony Boga i nadziei
i zmierza na czworaka do śmierci, bo nikt nie dba o jego istnienie –
to nie jest idea średniowieczna. To skutek naszej ekonomicznej nauki
i postępu. Żydzi nie bywali wasalami feudalnych panów. Mieli
zazwyczaj specjalną pozycję jako słudzy króla. Nade wszystko żyd
nie mógłby zostać spalony za swoją religię.
– Paradoksy
się mnożą – zauważył Tarrant. – Lecz z pewnością nie
zaprzeczy ksiądz, że w średniowieczu żydów prześladowano?
– Bliższe
prawdy – powiedział ksiądz Brown – byłoby stwierdzenie, że
byli oni jedynymi w średniowieczu ludźmi, których nie
prześladowano. Jeżeli chce pan drwić z wieków średnich, może
się to udać, jeśli powie pan, że w tamtych czasach ubogi
chrześcijanin mógł zostać spalony żywcem za popełnienie błędu
w kwestii dogmatu o współistotności, podczas gdy bogaty żyd mógł
swobodnie przechadzać się ulicą otwarcie szydząc z Chrystusa i
Matki Bożej. Cóż, sprawy miały się właśnie tak. To, co
usłyszeliśmy, nie była żadną historią ze średniowiecza; nie
była nawet żadną legendą o średniowieczu. Tę historyjkę
wymyślił ktoś, czyje pojęcie o tej epoce pochodzi z powieści i
gazet, a wpadł na nią najpewniej pod wpływem chwili.
[Fragment
opowiadania pt. Klątwa
złotego krzyża (1926)]
Tłum.
M&M & Łukasz Makowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz