Targowanie się sprzed Bożego Narodzenia:
- Ile proponuje pan za tę choinkę?
- Sześćdziesiąt.
- Co pan? Dam czterdzieści.
- Sześćdziesiąt.
- Dobra. Pięćdziesiąt i umowa stoi.
- Sześćdziesiąt.
- Powiedzmy: pięćdziesiąt i tyle drobniaków, ile mam przy sobie. O, jeszcze trzy i dziesięć, dwanaście, piętnaście groszy.
- Sześćdziesiąt.
- Załóżmy, że nie kupię od pana tej choinki. Co pan z nią zrobi?
- Pójdzie na przemiał.
W ramach kapitalistycznej "logiki" (bo pewna "logika" tu jest) kupcowi bardziej "opłaca się" zniszczyć towar niż sprzedać go odrobinkę taniej niż za cenę, którą sobie zamarzył. (Nie ukrywajmy, że pewną rolę w tym targu odegrała zapewne również ambicja oraz pazerność w dość zaawansowanym stadium).
To jest mentalność "kapitalistyczna". Ale GDZIE MORALNOŚĆ?
Rozwiązanie normalne (zarys/propozycja): Samemu zasadzić, wyhodować i ściąć. Moja praca, moja robota, moja choinka.
Rozwiązanie numer 2: kupić od znajomego, zaufanego, bliskiego. Dać zarobić swojemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz