Gdy słyszy się hasło "anarchia", w większości umysłów zaraz zapala się lampka: "Aha, chaos; każdy robi, co chce".
Kiedy słyszy się hasło "libertarianizm", typowa reakcja myślowa wygląda tak: "Aha, hordy narkomanów; wszyscy będą chodzili naćpani".
Na hasło "agoryzm" typowy słuchacz powie: "Aha, handel ludźmi i organami".
To kalki, klisze, wyrwane z kontekstu i narzucone nam hasła.
Myślimy hasłami, a nie myślami. Każą nam koncentrować się na jednym tylko aspekcie wolnościowej rzeczywistości, który może - ale nie musi - okazać się trudny do rozwiązania. A przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie obiecuje i nie gwarantuje, że powszechne i świadome anarchia, libertarianizm, wolny rynek rozwiążą wszystkie nękające ludzkość problemy.
Poparcie dla idei wolnościowych wynika z rozumienia natury człowieka jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, a powołanego do wolności i odpowiedzialności.
Tylko tyle i aż tyle.
Zresztą, niech ci, którzy powołują się na pomocniczy w najlepszym wypadku argument z efektywności (por. pisarstwo Stefana Molyneuxa na ten temat) do krytykowania rozwiązań wolnościowych, odpowiedzą szczerze: która grupa funkcjonariuszy państwowych zdołała (a tego domagają się od zwolenników wolności) ostatecznie rozwiązać problem głodu, bezrobocia, nadużywania alkoholu, wojen, uzależnień, powszechnego dostępu do narkotyków?
Biedni etatyści! nie mogą już znieść choroby, ale i lekarstwa odrzucają.
Boją się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz