Jak skłonić ludzi do powszechnego zachowywania się w pewien sposób? Udało się skłonić pewną część właścicieli psów do zbierania ich odchodów. To wynik tzw. kampanii społecznej. Czy należy otrąbić jako sukces to, iż tak wiele osób gotowych jest poddać się zmasowanemu atakowi medialnemu i podporządkować pewnym obowiązującym na danym etapie wytycznym - choć same przez lata nie zdobyły się na własnoręczne dojście do wniosku, że zabrudzanie swoim pupilem świata to po prostu chamstwo?
Usłyszałem - i zrozumiałem jako zarzut wobec koncepcji wolnościowych - taki argument: w Stanach Zjednoczonych "wariaci" chcą wydobywać z ziemi surowce - w miejscu składowania radioaktywnych odpadów - i to kopanie grozi skażeniem wielkiego obszaru. "Wariaci" twierdzą, że to ich teren, należy do nich, więc mogą robić, co im się żywnie podoba. A więc (staram się iść tokiem rozumowania rozmówcy) anarchia jest nie do pomyślenia, bo by wszystko pokopali i skazili. I - uwaga! - dziś "ledwie udaje się ich powstrzymać"...
_______
Anarchia nie polega na tym, że
każdy robi, co chce.
Anarchia oznacza wolność I ODPOWIEDZIALNOŚĆ. I kropka.
_______
Logiczną konsekwencję aksjomatu nieagresji stanowią: zakaz skażania CUDZYCH terenów oraz narażania na szwank cudzego zdrowia (np. emitowanie trującego dymu, który znad mojej posiadłości szybuje nad posiadłość sąsiada); zakaz hałasowania (zanieczyszczania cudzej przestrzeni głośnym dźwiękiem) etc. W sferze pryncypiów społeczeństwo oparte o wolnościowo-odpowiedzialnościowe podstawy deklaruje ochronę praw na wielu obszarach (dziś bardzo zaniedbywanych) i nie ma tu chyba między nami sporu.
Zdrowo rozumiana anarchia oznacza nie dowolność, ale szeroki obszar swobody oraz konsekwentne pociąganie do odpowiedzialności osób naruszających wynikłe z aksjomatu nieagresji prawa.
A zatem pytam Was, Drodzy Czytelnicy:
Na czyje zamówienie wyprodukowano odpady radioaktywne?
Funkcjonariuszy państwowych.
Na czyje zamówienie zaczęto je składować?
Funkcjonariuszy państwowych.
Z czyjego powodu nie potrafiono ich zneutralizować?
Funkcjonariuszy państwowych.
(Powyższe pytanie to już logiczna konsekwencja pytania pierwszego → jak coś takiego wyprodukujesz, musisz liczyć się z konsekwencjami na pokolenia).
Czy faktycznie chcemy leczyć chorobę nową i jeszcze większą dawką choroby?
Mój rozmówca stwierdził, że tytułowych wariatów "ledwie udaje się ich powstrzymać". Z jednej strony liczy się tu efekt emocjonalny. Ciśnie się nam na mózgi myśl: "Dobrze, że funkcjonariusze państwowi funkcjonują - inaczej już mielibyśmy armagedon". Z drugiej strony można spytać: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle - i wariatów udaje się powstrzymać "ledwie"? A kto wie, może nieskuteczność funkcjonariuszy państwowych w naprawdę ważnych dziedzinach działalności doprowadziła do tego, że skażenie już nastąpiło - tylko ci sami funkcjonariusze państwowi skrzętnie to przed nami ukrywają (tak jak ukrywali Czarnobyl)?
Wydaje się zatem, że w zaistniałej sytuacji jedyne praktyczne pytanie, na które warto by znaleźć odpowiedź brzmi: jak przejść od społeczeństwa etatystycznego do wolnościowego - w taki sposób, aby w trakcie tego procesu wariaci nie wysadzili całego świata w powietrze?
Wahadło wolności i odpowiedzialności w świecie przechyla się z różną mocą to w jedną, to w drugą stronę. Nie wiemy z pewnością, w jaki sposób na postawione w artykule problemy i pytania dotyczące rozwiązań odpowiedziałoby społeczeństwo anarchiczne. O tym, że społeczeństwo etatystyczne nie daje nam w tym względzie żadnych satysfakcjonujących odpowiedzi, wiemy z pewnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz