Ksiądz został oskarżony o pedofilię. Sprawa nowa jak świat.
Media już kapłana ukrzyżowały, następnie usłużni funkcjonariusze państwowi w postaci sądu już go skazali.
Pewnie w historii świata jakieś przypadki pedofilii wśród wyświęconych się zdarzały (szczególnie od czasu i w czasach poluzowania dyscypliny seminaryjnej w ramach "otwarcia na świat").
Ale w przypadku księdza o którym piszemy, mamy pewność, że został niesprawiedliwie oskarżony i skazany.
Kapłan ów został odsunięty od funkcji w swojej parafii, a następnie zesłany do klasztoru gdzieś na ubocze. I tam przebywa do dnia dzisiejszego.
Biskup wiedział o niewinności księdza.
Miał nawet zamiar wystąpić jakoś w jego obronie, ale sam zaszczuty kapłan poprosił, aby przełożony tego nie robił.
Wydaje mi się, że w tym wypadku pożądane byłoby, aby BISKUP BRONIŁ KSIĘDZA NAWET WBREW JEGO WOLI.
Można by napisać i odczytać w każdej parafii list w sprawie; zaangażować kolegów z episkopatu; publicznie oczyścić kapłana z nieprawdziwych zarzutów i fałszywego wyroku państwowego.
Oznaczałoby to zapewne narażenie się na konflikt z funnkcjonariuszami państwowymi oraz ich poplecznikami - cóż to jednak: gra warta może nie tylko ogarka, ale i całej świeczki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz