Poszukiwany w związku z kradzieżą
Z praktycznych studiów nad libertarianizmem
Redakcja WiWo otrzymała list (w kopercie znajdowało się też zdjęcie, które zeskanowaliśmy i umieściliśmy powyżej) treści następującej:
Byłem niedawno świadkiem zdarzenia, które może Redakcję zainteresować. Zdarzenie miało miejsce w sklepie - markecie [...] na ulicy Fabrycznej w Markach koło Warszawy. Wchodziłem właśnie do środka, gdy byłem świadkiem, jak ochroniarz zatrzymał klienta. Zaczęli rozmawiać. Cytuję z pamięci:
- Zatrzymuję pana.
- Za co?
- Myślę, że pan coś ukradł.
- Ma pan jakieś dowody?
- Wygląda pan podejrzanie.
Klient zaczął się śmiać.
- Zatrzymuję pana do wyjaśnienia.
- Kradnie mi pan czas. Gdy okaże się niewinny, jaką da mi pan rekompensatę za stracony czas? [Podkreślenie od Autora listu]
- Przeproszę pana.
Zrobiłem zdjęcie ochroniarza. Potem wszedłem na sklep. Byłem w środku ze 20 minut. Jak wychodziłem, to widziałem, że na parkingu stoją radiowozy. Poczekałem jeszcze chwilę w samochodzie, bo sytuacja mnie zainteresowała. Widziałem jak klient wychodzi. Potem odjechałem.
Z poważaniem
Piotr Nowacki
[Uwaga od Redakcji: niecytowany na łamach fragment listu oznaczony kropkami w kwadratowych nawiasach zawiera nazwę sieci handlowej, do której należy sklep. Nie chcemy robić jej reklamy, lecz dociekliwym Czytelnikom podpowiadamy, że chodzi o współczesną świątynię handlu noszącą nazwę pewnego sympatycznego owada, a znajdującą się w Markach na ulicy Fabrycznej (po południowej stronie ulicy Fabrycznej na wysokości między ulicami Ząbkowską a Mazowiecką)].
P. Nowacki zwraca uwagę problem rekompensaty osobie fałszywie posądzonej. Jeśli klient okazał się niewinny, czy należne mu zadośćuczynienie ogranicza się do słowa "Przepraszam" ze strony osoby błędnie/fałszywie/nieuczciwie oskarżającej go?
Jeśli klient okazał się niewinny - oznacza to, że ochroniarz w nieuzasadniony sposób pozbawił go możliwości swobodnego korzystania z ok. 30 minut życia. Czy wystarczającą formą odszkodowania za ów czas jest słowo "Przepraszam"?
Ale sam czas to niekoniecznie wszystko.
Przedstawiamy poniżej listę innych przewinień, jakich mógł dopuścić się ochroniarz w stosunku do klienta sklepu:
- naruszenie nietykalności osobistej (własnoręczne przeprowadzenie rewizji klienta);
- kolejne naruszenie nietykalności osobistej [przeprowadzenie rewizji klienta rękami wezwanych funkcjonariuszy państwowych (policjantów)];
- narażenie klienta na stres psychiczny (któż z nas lubi być traktowany jak podejrzany/przestępca? któż z nas lubi mieć do czynienia z funkcjonariuszami państwowymi?).
Możemy słusznie przypuszczać, że w społeczeństwie wolnościowym sąd (opierający się w swoich orzeczeniach o zasadę nieagresji) - gdyby przedstawiono mu do rozstrzygnięcia opisane przez Czytelnika zdarzenie - po stwierdzeniu niewinności klienta orzekłby winę ochroniarza (oraz ew. współudział funkcjonariuszy państwowych) i nakazał mu wypłacenie ofierze odszkodowania - nie ograniczającego się zapewne do wypowiedzenia słowa "Przepraszam".
Zasady rządzące społeczeństwem wolnościowym skłaniałyby człowieka zatrzymującego innego człowieka i zajmującego mu (bez jego dobrowolnej zgody) czas, by miał naprawdę silne dowody na jego winę - zatrzymujący miałby bowiem świadomość, że za nieuzasadnione pozbawienie czasu zatrzymanego przyjdzie mu słono zapłacić.
Jak jednak radzić sobie z przestępstwem kradzieży czasu i oszczerstwa w rzeczywistości zdominowanej przez funkcjonariuszy państwowych i współpracujących z nimi funkcjonariuszy prywatnych?
Czy klient z listu P. Nowackiego (zakładamy, że niewinny) może spodziewać się moralnego i finansowego zadośćuczynienia ze strony ochroniarza?
* W * W * W *
Całe zdarzenie może stanowić argument za wspieraniem małych, prywatnych, rodzinnych sklepów, w których sprzedawca i klient się znają i mają do siebie zaufanie, a nie pozostają dla siebie anonimowymi pionkami w rozgrywce prowadzonej przez graczy posadowionych zupełnie gdzie indziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz